Pięćdziesiąte trzecie spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w tym roku wypadło w Tygodniu Bibliotek. Rozmawialiśmy o książce "Pensjonat" Piotra Pazińskiego. Książka urzekła nas nastrojowością i wspomnieniami, jakie zdradza czytelnikowi bohater- prawdopodobnie alter ego autora. Na czym polegał urok dawnego pensjonatu?
Po spotkaniu powstały dwie recenzje oamawianej książki:
Piotr Paziński w „Pensjonacie” ożywia świat swojego dzieciństwa. Przyjeżdża do żydowskiego domu wypoczynkowego, w którym, jako mały chłopiec, często przebywał ze swoją babcią.
Opuszczony, niszczejący budynek z nielicznymi pensjonariuszami zaczyna zapełniać się obrazami z przeszłości. Narrator prowadzi nas przez puste pokoje, korytarze, świetlicę i za chwilę słyszymy już gwar budzącego się do życia pensjonatu.
Pan Leon z panem Abramem spierają się na temat „boskiego aktu stworzenia”, toczą się dyskusje o rewolucji, o asymilacji, doktor Kahn częstuje landrynkami. Rozlega się dzwonek wzywający na posiłki.
Po ogrodzie spacerują starzy ludzie, którzy przyjeżdżają tutaj, by poczuć się u siebie, być wśród swoich. Jednak pan Chaim zauważa, że „nigdy nie jesteśmy u siebie, zawsze w drodze”.
W niewielkim stopniu pojawia się w książce temat Holokaustu. Pan Chaim opowiada o „sośnie, najsmutniejszym drzewie”, bo często właśnie wśród tych drzew dopełniał się los wielu Żydów (wspomnienie Róży z Hrubieszowa).
Żydzi, którzy ocaleli z zagłady, często nie wyjeżdżali, uważając, jak pan Abram, że „ktoś musi pilnować kości”.
Smutek i świadomość przemijania towarzyszą czytelnikowi „Pensjonatu”.
Pięknym, metaforycznym językiem autor opowiada o świecie, którego nie ma. Jego część zachowała się w pudełku pani Teci wypełnionym starymi gazetami, widokówkami, listami i zdjęciami. Niektóre są już zamazane i nieczytelne, ale „tli się w nich jeszcze drobna cząsteczka zapomnianego życia”.
„Czas nie zna nawrotów, a ślady przeszłości rozsypują się prędko, jak drobiny popiołu wzniecone wiatrem, lecące ku czterem krańcom niewidzialnego świata”.
Dzięki Piotrowi Pazińskiemu te „drobiny” zostały zatrzymane, uwiecznione w książce. Odbieram „Pensjonat” jako swego rodzaju hołd złożony pokoleniu Żydów, którzy przeżyli wojnę i zostali w kraju.
„Ostatni z łańcucha pokoleń” sprawił, że powstała ważna książka zatrzymująca w pamięci świat podwarszawskiego pensjonatu z lat siedemdziesiątych XX wieku.
Autorka recenzji: Pani Wiesława Kruszek
Recenzja książki "Pensjonat" Piotra Pazińskiego
"Pensjonat" to powieściowy debiut Piotra Pazińskiego. Autor "użyczył" stworzonemu przez siebie bohaterowi kilku faktów z własnej biografii. Głównym bohaterem książki jest dorosły mężczyzna, który odwiedza żydowski pensjonat pod Warszawą. Jako mały chłopiec bywał tu często ze swoją babcią. Znajome miejsca sprawiają, że ożywają w nim wspomnienia. Przypomina sobie tych, którzy tu mieszkali. Obrazy z przeszłości skłaniają do zadumy nad losem Żydów i znaczeniem religii w ich życiu. Czy po Holokauście "naród wybrany" znajdzie w sobie tyle siły, żeby wytrwać w wierze? Narrator stwierdza, że w pensjonacie „łatwiej dojrzeć zetlały cień tego, co przeminęło, niż jutrzenkę przyszłego życia.” (s. 73).
Autorka recenzji: Pani Monika Wilczek