3 lutego 2016 r.- podczas 81. spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki - rozmawialiśmy o książce "1945. Wojna i pokój" Magdaleny Grzebałkowskiej. Podziwialiśmy determinację autorki w dążeniach do uzyskania rzetelnych informacji na tema wydarzeń, jakie rozegrały się w Polsce w roku zakończenia II wojny światowej. Dzięki rozmowom ze świadkami tamtych zdarzeń oraz wnikliwej pracy dziennikarskiej powstał interesujący reportaż o problemach, z jakimi musieli zmierzyć się mieszkańcy powojennej Polski. Wszyscy Klubowicze zgodnie przyznali, że poprzez lekturę tej książki zobaczyli inne oblicze wojny.
W spotkaniu uczestniczyło 11 osób.
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję książki.
Recenzja książki Magdaleny Grzebałkowskiej „1945. Wojna i pokój”:
Nasze wyobrażenia związane z końcem wojny opierają się głównie na filmach, serialach, literaturze czy wspomnieniach rodzinnych. Dziś trudno znaleźć tych, którzy pamiętają koniec wojny, są to osoby, które wówczas były dziećmi. Do nich stara się dotrzeć Magdalena Grzebałkowska i dowiedzieć się, co pamiętają. Ich opowieści i wspomnienia to na pewno jedne z ostatnich takich relacji żyjących świadków tamtych wydarzeń. Autorka przyznaje, że rozmowy z ludźmi były dla niej najważniejsze przy pisaniu reportażu. Korzystała też z wielu źródeł, wśród których najważniejsza była książka Marcina Zaremby „Wielka trwoga. Polska 1944 – 1947”.
Tak powstał świetny reportaż, dzięki któremu można bardzo wzbogacić swą wiedzę o tym trudnym i bolesnym czasie, który dla wielu wcale nie oznaczał końca wojny.
Grzebałkowska ułożyła swą książkę w dwanaście opowieści wzbogaconych ogłoszeniami z prasy z kolejnych miesięcy 1945 roku. Są też liczne zdjęcia obrazujące tamten czas. Mamy więc relacje o szabrownikach, o przesiedleńcach, Niemcach, Ukraińcach, o pierwszym prezydencie Wrocławia Bolesławie Drobnerze, o przeprawie przez zamarznięty Zalew Wiślany. Wspominają: Werner Henseleit, Niemiec ożeniony z Polką, Augustyna Niedworok ze Śląska, która czuje się Niemką, Jarosław Cholewka, po ukraińsku Choljałka i wielu innych. Niekiedy autorka nie podaje nazwiska, bo, jak twierdzi, „czasem trzeba chronić bohatera”.
Przejmujące są opowieści o żydowskich dzieciach w otwockim domu dziecka, o Warszawie w pierwszych dniach po wyzwoleniu, o katastrofie statku „Wilhelm Gustloff”, o obozie w Łambinowicach i jego okrutnym komendancie Czesławie Gęborskim, który zgotował straszny los cywilom niemieckim.
Wydawać by się mogło, że przeglądanie ogłoszeń prasowych z 1945 roku będzie lżejsze w odbiorze. Owszem, nieraz tak jest, ale i tu doświadczamy smutnych i przygnębiających odczuć, czytając liczne anonse o tym, że ktoś chce „oddać za swoje niemowlę/dziecko dobrej rodzinie” lub poszukuje kogoś bliskiego. Bywa, że tym bliskim jest zwierzę – „Wszystko, co mi zostało to brunatna suczka owczarka z obrożą” – to ogłoszenie z Życia Warszawy, w którym ktoś obiecuje nawet nagrodę.
Są i pogodniejsze, a nawet humorystyczne, jak to o „wiecznej ondulacji” czy „fachowych siłach potrzebnych do zawijania cukierków”. Pokazują one, jak szybko budzi się w ludziach chęć działania, pracy, robienia interesów, zapomnienia o wojnie.
To zapomnienie to jednak pozory, wojna będzie tkwić w ludziach przez lata. Grzebałkowska twierdzi: „Wojna trwa nadal. Jest w nas”. Uważa, że dziedziczymy ją w jakiś sposób. Nawet jeśli nie do końca się z nią tutaj zgadzam, to przyznam, że w czasie czytania jej książki doświadczałam naprawdę bardzo silnych emocji, czasem do łez włącznie. Smutek, żal, współczucie dla tych, którym dane było żyć w tamtym wojennym czasie, powodowały, że tym bardziej doceniłam czas pokoju, to, że moje pokolenie nie poznało wojny. Ta refleksja towarzyszyła wszystkim klubowiczom w trakcie dyskusji nad książką, której wystawiliśmy bardzo wysokie noty, dołączając tym samych do bardzo licznego grona chwalących warsztat Grzebałkowskiej.
"1945. Wojna i pokój" to książka zawierająca wspomnienia z wydarzeń, które rozegrały się w roku zakończenia II wojny światowej. Niemcy zostali pokonani, ale nie oznaczało to, że w Polsce zapanował ład i spokój. Zmiana granic kraju spowodowała, że tysiące ludzi musiały opuścić swoje domy i szukać nowego miejsca do życia na terenach, które dotąd zamieszkiwali Niemcy. Tyle już czytałam podobnych książek na temat wojny, a jednak dzięki pisarce dowiaduję się czegoś nowego np. że po wojnie słonina była droższa od mięsa wieprzowego, jak zachowywali się szabrownicy. Interesujące są także losy bohaterów książki. Niemcy zostali przedstawieni nie tylko jako naród okrutny, ale również jako ludzie, którzy doznali krzywdy w czasie wojny. Według autorki wojna jest straszna dla wszystkich, zarówno dla ofiar, jak i dla oprawców. Niewątpliwie jest to książka wartościowa.