Zazwyczaj staramy się omawiać nowości wydawnicze, o których mówi się w mediach i dyskutuje na portalach poświęconych literaturze. Tym razem postanowiliśmy sięgnąć po "Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa. Książka ta jest nazywana arcydziełem literackim i zawsze zajmuje najwyższe lokaty we wszystkich rankingach książek, które warto i trzeba przeczytać przynajmniej raz w życiu. Dla większości z nas było to powtórne spotkanie z "Mistrzem i Małgorzatą". Książki nie znaliśmy jednak z lekcji języka polskiego, bo za naszych szkolnych czasów twórczość Bułhakowa była ignorowana.
Istotne są okoliczności powstawania powieści. Bułhakow tworzył ją od 1928 r. aż do śmierci w 1940 r. Często wykreślał lub zmieniał obszerne fragmenty tekstu. W szale twórczego niezadowolenia posunął się nawet do spalenia maszynopisu. Chyba żadna wersja tekstu nie zadowoliła go.
Na szczęście krytycy literaccy i czytelnicy docenili kunszt "Mistrza i Małgorzaty".
Klubowiczom również spodobała się książka. Odkrywali w niej liczne wątki autobiograficzne i aluzje do sytuacji politycznej w Związku Radzieckimi. Najbardziej podobały się nam jednak rozważania dotyczące etyki. Wśród najładniejszych cytatów z książki przytaczaliśmy zdania:
"Człowiek jest śmiertelny i, jak to ktoś słusznie powiedział, to, iż jest śmiertelny, okazuje się niespodziewanie".
Podobało się nam też określenie: "jesiotr drugiej świeżości". Dzięki obecności na spotkaniu Pani Oli mogliśmy dowiedzieć się, w jaki sposób młodzież licealna odbiera to dzieło.
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję książki.
Kolejna, trzecia, lektura tej książki i zachwyt absolutny. Podążyłam więc za narratorem, który nawołuje: „Za mną czytelniku!” Tłumaczy, że jest „rzetelnym sprawozdawcą, ale przecież człowiekiem postronnym”. Bardzo podoba mi się taka konstrukcja narratora; wiele razy ujawnia swoją obecność, komentuje i zapowiada przyszłe zdarzenia.
A dzieje się wiele. Woland i jego świta urządza sobie w Moskwie diabelski karnawał, choć to przecież maj, zwieńczony wspaniałym „wiosennym balem pełni księżyca” z korowodem grzeszników.
W teatrze Varietes spada z sufitu deszcz pieniędzy, czy „czerwońce” zachowają jednak swą wartość?
Czarny kot Behemot pije wódkę i zagryza ją marynowanym grzybkiem, oczywiście mówi, chodzi na tylnych łapach i ma jeszcze wiele umiejętności nieznanych naszym swojskim Mruczkom. Mój czarny kot też nie wpisuje się w klimaty Bułhakowa, szkoda.
Absurdy życia w Moskwie w latach trzydziestych XX wieku splatają się z magią, z niesamowitymi zdarzeniami. Nic nie jest oczywiste. Szatan czyni dobro, choć przecież ma być zły. Klinika psychiatryczna wydaje się miejscem, w którym są ludzie zdrowi psychicznie.
Jest tam i tytułowy mistrz, autor powieści o Piłacie włączonej w tok narracji. To dla mnie wspaniała opowieść o postaci zarysowanej zaledwie w każdej z czterech ewangelii. Tu ukazany jest jako człowiek targany różnymi wątpliwościami, zdający sobie sprawę ze swego tchórzostwa, a ono, jak sam mówi, „jest ułomnością najstraszliwszą”.
O „Mistrzu i Małgorzacie” można by długo pisać, mówić, najlepiej jednak siąść samemu do lektury, by móc potem, jak Korowiow „śpiewać monotonnie – Jestem zachwycony… Jesteśmy zachwyceni…”
Trwając zaś w zachwycie, odkrywać powieść na nowo w kolejnych lekturach, szukać ukrytych symboli, motywów literackich i biblijnych, wynotować mądre myśli i charakterystyczne cytaty ze słynnym „rękopisy nie płoną”, „nie ma dokumentu, więc nie ma i człowieka” czy „każdemu będzie dane to, w co wierzy”. Zastanawiać się nad potęgą miłości, która połączyła mistrza i Małgorzatę i może żałować, że nie usłyszymy już rozmowy Piłata, uwolnionego przez mistrza, z Jezusem. Procurator Judei wkracza wreszcie na księżycową ścieżkę, by móc dopowiedzieć coś, czego nie zdążył „dawno temu, czternastego dnia wiosennego miesiąca nissan”.
Wiesława Kruszek
Opinia Pani Moniki Wilczek o książce "Mistrz i Małgorzata":
W książce "Mistrz i Małgorzata" Michaił Bułhakow porusza wiele tematów: postawę Poncjusza Piłata, uczucia Małgorzaty do Mistrza, dziwne przedstawienie w teatrze, "znikanie" mieszkańców pewnej kamienicy. Pojawiają się postacie o nadprzyrodzonych mocach. Czytelnik staje się świadkiem walki dobra ze złem. W tekście można odnaleźć liczne nawiązania do aktualnej sytuacji w Związku Radzieckim.
"Mistrza i Małgorzatę" warto czytać wielokrotnie, bo przy każdym kolejnym czytaniu odkrywać można nowe znaczenia poszczególnych scen.