"Jadłodajnia Kamogawa" w Kioto to niezwykła restauracja. Prowadzą ją emerytowany policjant Nagare Kamogawa i jego córka Koishi. Nie ma tam karty dań, ale klientom serwowane są zestawy z pysznymi specjałami japońskiej kuchni, wśród których znajdują się m.in. wodorosty arame duszone z usmażonym na rumiano tofu, kotleciki z okary, liście chryzantemy z białym dressingiem z tofu, boczek wieprzowy gotowany w kiotyjskiej herbacie bancha, ogórki zakiszone w otrębach ryżowych, zupa z miso, ryż z grzybami matsutake, łodygi orlicy duszone z pędami bambusa, tempura z kiotyjskiej papryki, sushi z półokrągłej formy. Przy tak bogatej ofercie każdy gość z pewnością znajdzie tu potrawy, które przypadną mu do gustu. Zaskoczyć może informacja, że właściciele restauracji prowadzą też usługi detektywistyczne. Nie szukają jednak sprawców przestępstw i nie śledzą niewiernych małżonków. Celem ich dochodzenia jest dotarcie do przepisów na potrawy, które klienci pamiętają z przeszłości. Może to być danie przyrządzane kiedyś przez osobę, która już odeszła z tego świata. A może tęsknimy za smakiem czegoś, co jedliśmy w najważniejszych chwilach naszego życia? Restauratorzy zawsze przyjmują wszystkie zlecenia, choć często od zleceniodawcy otrzymują bardzo skąpe informacje na temat potrawy, którą mają przygotować. Czasem jednak trudno odtworzyć potrawę, która była serwowana kilkadziesiąt lat temu. W dochodzeniu kulinarnym trzeba sprawdzić, z jakich terenów Japonii pochodziły wykorzystane w daniu warzywa, owoce i mięso. Największym sukcesem kucharzy-detektywów jest chwila, gdy ich klienci odnajdują ulubione smaki z przeszłości. Zdarza się wtedy, że odkrywają wtedy ważne przesłanie, które kiedyś im umknęło, i dowiadują się czegoś nowego o swoich uczuciach. Warto poznać wzruszające opowieści sześciorga klientów restauracji.
Gości jadłodajni często wita kot Ospaluch.
Cytat z książki:
"Kiedy człowiek jest młody, bez zastanowienia akceptuje różne smaki. A kiedy nabierze trochę lat, jak ja, najsmaczniejsza staje się ta przyprawa, jaką jest wspomnienie." (s. 86)