Japonia leży na styku płyt tektonicznych, narażona jest więc na częste trzęsienia ziemi. Jej obywatele już od dziecka są uczeni, jak mają się zachowywać, gdy poczują pierwsze drgania powierzchni. Następstwem trzęsienia ziemi często jest tsunami. Japończycy muszą sobie radzić także z tajfunami, wybuchami wulkanów, nagłymi zmianami pogody, osuwiskami ziemi.
Do kumulacji tragicznych zdarzeń doszło 11 marca 2011 roku na wyspie Honsiu. Zaczęło się od silnego trzęsienia ziemi, które przyczyniło się do powstania potężnych fal tsunami. Te z kolei spowodowały uszkodzenia w elektrowni atomowej Fukushima i katastrofę nuklearną.
Autorka książki rozmawiała z ludźmi, którzy utracili wtedy najbliższych i musieli opuścić swoje domu. Próbowała się dowiedzieć, czy po tak traumatycznych przeżyciach można wrócić do normalnego życia. Czy pomocne okazało się nawoływanie "Ganbare!" (Dasz radę! Trzymaj się!)? Japończycy są pracowitym i dzielnym narodem, potrafią też zgodnie współpracować dla dobra ogółu, jednak niechętnie mówią o swoich uczuciach, słabościach i rozterkach. Musieli więc znaleźć jakiś inny sposób na walkę z bolesnymi wspomnieniami. W miasteczku Ōtsuchi powstała nietypowa budka telefoniczna. W oszklonej kabinie jest niepodłączony aparat telefoniczny z tarczą numerową. Jest to tzw. "telefon na wietrze", dzięki któremu można sobie wyobrazić, że mamy możliwość ostatniej rozmowy ze zmarłymi. Wiele osób znalazło ukojenie po wizycie w "wietrznej budce". Inni woleli skorzystać z pomocy szamanki, która potrafi się kontaktować z duszami zmarłych. Jeszcze inni zbierają się na seansach filmowych i wspólnie oglądają kadry z tragicznych dni. Płacz pomaga im oczyścić się ze złych emocji. Mieszkańcy terenów skażonych chcą choć na chwilę wrócić do swoich domów i przypomnieć sobie szczęśliwe chwile, których tam doświadczyli. W Japonii popularnością cieszą się warsztaty umierania. Ludzie wyobrażają sobie, jak będzie wyglądać dzień ich pogrzebu. Można napisać pożegnalny listy, położyć się do trumny i zrobić sobie zdjęcie. Uczestnicy tego typu warsztatów podkreślali, że udział w nich pozwolił im zrozumieć, co jest dla nich najcenniejsze w życiu. Wiele osób wreszcie znalazło w sobie siłę do realizacji marzeń i naprawienia relacji rodzinnych.
Cytat z książki:
"Czas wcale nie leczy ran. Sam w sobie nie ma właściwości uzdrawiających. Jedyne, co potrafi, to mijać. To od nas zależy, jak go wykorzystamy." (s. 37)