Nazwisko Disneya towarzyszy nam od najmłodszych lat. Kojarzymy bajki, kreskówki, postacie i cykle. Wiemy, że dzieła opatrzone rozpoznawalnym logiem będą atrakcyjne i technicznie stworzone na co najmniej dobrym poziomie. Podobnie jest z komiksowym uniwersum Disneya, które dzięki klasykom takim jak Ub Iwerks, Al Taliaferro, Floyd Gottfredson czy najważniejszy i najbardziej zasłużony z rysowników – Carl Barks, rozwinęło się do spójnego świata bawiącego nas od kilkudziesięciu lat.
Wtajemniczeni wiedzą, że rysowników jest wielu, w tym uznanych, którzy dorobili się własnych kolekcji (Barks czy Rosa). Uniwersum Donalda i spółki jest pojemne i każdy może znaleźć w nim „swoich” bohaterów i „swoje” przygody. Jednocześnie, oprócz komiksów klasycznych, rysownicy (różnej narodowości, np.: Scarpa, Rota, Vicar, Jippes, Midthun, Cavazzano) starają się uwspółcześniać przygody dodając do opowieści znane nam urządzenia i scenerie. Wszystko to powoduje, że komiksy z kaczkami są ciągle atrakcyjne dla kolejnych pokoleń czytelników!
Prowadzący spotkanie Paweł Jezierski, kierownik Wypożyczalni dla Dorosłych, miłośnik komiksów i moderator Klubu Miłośników Fantastyki „Sagitta”, przedstawił sylwetki najważniejszych rysowników z komiksowego uniwersum Walta Disneya, omówił specyfikę komiksów z uniwersum kaczogrodzkiego i myszogrodzkiego oraz pokrótce opisał głównych bohaterów serii, pojawiających się także w serialu „Kacze opowieści”.
Nie zabrakło pytań od uczestników, wśród których byli zarówno zaciekawieni tematyką „raczkujący” w komiksach z kaczkami (i inną antropomorficzną menażerią), jak i zaawansowani, którzy potwierdzili, że po latach dobrze jest wrócić do „komiksów pierwszego kontaktu”, jakimi z całą pewnością są znane wszystkim (także z kreskówek) dymkowe serie i postacie: Kaczora Donalda, siostrzeńców Dyzia, Hyzia i Zyzia, kaczki Daisy, Sknerusa McKwacza, Myszki Miki, Goofy’ego, Diodaka czy czarne charaktery: Magiki De Czar, Braci Be i Kwakerfellera oraz Fantomena.
Pytano o historyjki z gumy Donald, konkretne postacie czy cykle oraz kwestię tłumaczeń. Zauważyliśmy, że wcześniejsze tłumaczenia były bardziej elastyczne i swobodne, chociaż często dość dalekie od oryginału. Obecne, w kolekcjach Barksa i Rosy, są eleganckie i dopieszczone do ostatnich szczegółów, ale… dla wielu czytelników są po prostu nudne – być może ze względu na sentyment do starszych wydań. Nieco starsi czytelnicy (czytacze) komiksów z kaczkami pamiętają np. Pierwszą dziesięciocentówkę, Dzieciakom trzeba pozwalać na wszystko, Wyznawcę rzucizmu czy Jajecznicę Wielką.
Praktycznie wszyscy uczestnicy naszego spotkania kojarzyli kreskówkę „Kacze opowieści” i darzą ją nadal wielką estymą (starszą i nowszą wersję). Argumentem w odnowieniu swojej pasji do komiksów z Donaldem, Sknerusem i Myszką Miki jest z pewnością ukazująca się od pewnego czasu kolekcja Carla Barksa i Dona Rosy – zapowiedziano także kolejne (zbiorowe wydanie włoskich twórców?) Jeśli ktoś nie ma ochoty wydawać pieniędzy na wydania z twardymi okładkami na dobrym papierze, może sięgnąć po wydania popularne, tomikowe, kieszonkowe – tradycyjne „mamuty” i „giganty”.
Czy warto czytać „komiksy z Kaczogrodu”? Warto, bo dają dużo frajdy a research robiony np. przez Barksa powoduje, że prawdziwe staje się znane powiedzenie „bawiąc-uczyć”.
Zainteresowani mogą doczytać o twórcach komiksów i historii pod linkami: