3 stycznia 2018 r. członkowie Dyskusyjnego Klubu Książki spotkali się, żeby podyskutować o książce "Portret młodej wenecjanki" Jerzego Pilcha. Rozważania autora wszystkim przypadły do gustu. Wiele zdań z książki cytowano jako złote myśli. Jako miłośnicy literatury szczególnie zachwyciliśmy się stwierdzeniem: "Jakby się dało czytać, to nawet śmierć można by przetrzymać – byle kniga gruba była" (s. 145). Podziwialiśmy też interesujące wykorzystanie obrazu Albrechta Durera na okładce.
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję książki:
Na okładce reprodukcja obrazu Albrechta Durera przedstawiająca młodą wenecjankę, w środku sporo refleksji i przemyśleń na różne tematy. Ma to niby być historia związku głównego bohatera z młodszą o 33 lata Praliną Pralinowicz mająca, jak to częste u Pilcha, wyraźne odniesienia do biografii pisarza. Napisałam niby, bo tak naprawdę służy ona jako pretekst do wielu rozważań o miłości, seksie, samotności, chorobie, przemijaniu, śmierci.
Można by jeszcze wymieniać liczne tematy podejmowane przez autora przy okazji opisywania burzliwej znajomości z pochodzącą z Czarnogóry kochanką. Dopatruje się w niej podobieństwa do młodej wenecjanki. Chyba idealizuje ją trochę, zamieszczając nawet opowiadanie napisane jakoby przez nią, podaje jako autorkę Atinę Milić, czyli pierwowzór Praliny. Opowiada o miłości do niej, strachu przed nią, o rozstaniu, a wszystko z perspektywy człowieka już niemłodego, naznaczonego w dodatku chorobą Parkinsona.
W gronie klubowiczów zgodnie stwierdziliśmy, że najciekawsze w książce Pilcha są właśnie dygresje autora. Można cytować wiele trafnych i mądrych zdań, wśród których szczególnie urzekło nas: „Jakby się dało czytać, to nawet śmierć można by przetrzymać – byle kniga gruba była”.
Na pewno dobrze czyta się o Lutrze, Rafaelu, Durerze i ich ewentualnym spotkaniu. Interesująco pisze Pilch o sprawach ostatecznych; o przemijaniu i śmierci. Przejmująco, choć zarazem ironicznie brzmi rozdział „Hak na haku”, w którym analizuje różne sposoby popełniania samobójstwa. Jednak podejmuje decyzję: „wchodzę w starość, wchodzę w chorobę”.
Niektóre rozdziały tej niezbyt obszernej książki (liczy 181 stron) mogą przykuwać uwagę tytułami, wspomniany już „Hak na haku”, „Słownik depresji naszej powszedniej”, „Ochroniarki pułkownika Kadafiego”, „Traktat o różnicy wieku” czy „Kocham cię”. Ten ostatni spodobał się wszystkim klubowiczom, autor podaje w nim „dwadzieścia jeden najstraszliwszych odpowiedzi na (…) czułe: Kocham cię”. Najwyższe notowania zdobyły: „Rozumiem, ale nie pomogę” i „No to coś z tym zrób… Ja wszystkiemu nie dam rady”. Te „najstraszliwsze odpowiedzi” okazały się bardzo dowcipne, choć oczywiście dla wyznającego miłość (jeśli szczerze) mogą być „przygniatające”.
Mimo iż wśród klubowiczów nie znaleźli się miłośnicy prozy Jerzego Pilcha, to książkę oceniliśmy dość wysoko. Całość może nie porywa specjalnie, ale na pewno warto ją przeczytać dla wielu zawartych w niej myśli, tych, o których już wcześniej wspominałam, a także tych o Tołstoju, Janie Pawle II, Krakowie. Warto przyjrzeć się wenecjance z obrazu Durera i zapoznać się z jego wnikliwą analizą w rozdziale ósmym, a może przy okazji pobytu w Wiedniu obejrzeć oryginał w Kunsthistorisches Museum.
Opinia Pani Moniki Wilczek o książce "Portret młodej wenecjanki" Jerzego Pilcha:
W 2017 r. ukazała się książka "Portret młodej wenecjanki" Jerzego Pilcha. Bohaterem książki jest dojrzały mężczyzna, który zakochał się w młodszej o 33 lata Pralinie Pralinowicz. Kobieta przypomina mu postać sportretowaną przez Albrechta Durera. Analiza związku z Praliną skłania narratora do snucia rozważań na temat samotności, sensu życia, umierania. Książkę czyta się jednym tchem. Polecam.