2 czerwca 2021 r. - po ponad półrocznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa - Dyskusyjny Klub Książki wznowił swoją działalność. Na początku spotkania Klubowicze mówili, że brakowało im rozmów o książkach. Wszyscy zgodnie zadeklarowali, że chcą się teraz częściej spotykać, żeby nadrobić stracony czas.
Czerwcowe spotkanie było poświęcone książce "Zimowla" Dominiki Słowik. Tytuł książki to termin zapożyczony ze słownictwa pszczelarzy - oznacza okres zimowania u pszczół. Jak należy go interpretować w odniesieniu do ukazanego w książce życia w Cukrówce? Narratorka pisze: "Nasze miasto było miastem cudów." (s. 80) Pani Oli to stwierdzenie skojarzyło się z zakończeniem wiersza Wisławy Szymborskiej "Jarmark cudów" -
"Cud dodatkowy, jak dodatkowe jest wszystko:
co nie do pomyślenia
jest do pomyślenia."
Choć rzekomo nadprzyrodzone zjawiska mają w książce swoje racjonalne wyjaśnienie, byliśmy oczarowani realizmem magicznym. Jednak najbardziej zachwyciła nas galeria oryginalnych i barwnych postaci stworzonych przez Dominikę Słowik. Wszyscy Klubowicze mieli też swoje ulubione sceny z książki: nieudane próby ucieczki kur towarzyszki Sareckiej, inkaskie pochody, cud stanowojenny. Podobały się nam także obserwacje i refleksje narratorki. Z niecierpliwością będziemy czekać na kolejną książkę młodej pisarki.
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję omawianej książki.
Miasteczko Cukrówka niedaleko Wadowic położone malowniczo w Dolinie Zmornickiej nad rzeką Zmornicą - to właśnie tam zdarzają się cuda „trzy dobrze udokumentowane i dwa kolejne, nieco bardziej wątpliwe”.
W powieści Dominiki Słowik zazębiają się i zachodzą na siebie kolejne opowieści, które przybliża czytelnikowi narratorka, bohaterka zdarzeń z pamiętnego roku 2005 i lat wcześniejszych. Opowiada z perspektywy minionych lat, trudno określić, ilu dokładnie. W każdym razie, gdy Cukrówka była świadkiem niesamowitych i ocierających się o magię wydarzeń, młoda Sarecka była licealistką, przyjaźniła się z Hansem i Miszą. Zamieszkiwała willę swej babki, towarzyszki Sareckiej, wraz z matką pracującą w miejscowym muzeum i ojcem, który z księgowego przeistoczył się w maga Arrevalda.
Zdeklarowana komunistka i działaczka Sarecka zostawiła „babiznę” swej wnuczce i po 1989 roku wyjechała do Ameryki. To niezwykle barwna postać, właścicielka kur – wisieloków, malarka amatorka, twardo stąpająca po ziemi, w przeciwieństwie do swojego zięcia widzącego wciąż oznaki zbliżającej się apokalipsy. Jedną z nich jest śpiew lunatykującej Magdy Dygnar, córki miejscowego biznesmena, korzystającego z usług wróżbiarskich i „firmowych horoskopów” ojca narratorki.
Marek Niedziółka, wróż, nazwany później „baronem dolomitowym” jest dość krytycznie postrzegany przez swoją córkę widzącą w nim „tchórza, konformistę, hipokrytę, apologetę nicości, paranoika, dewota i zwykłego kłamcę”. Jednak to z nim wydaje się być bardziej związana niż z matką stojącą na uboczu dziejących się zdarzeń i realizującą własne, osobne pragnienia i plany, z powodzeniem zresztą.
Barwnych postaci jest w tej obszernej (611 stron) powieści dużo więcej, nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Warto może jeszcze wspomnieć Pszczelarza tresującego swe pszczoły czy księdza Wilka - budowniczego przykościelnej wieży – dzwonnicy dwukrotnie przewyższającej kościół, w przeszłości TW „Marszanda”.
Młoda autorka (rocznik 1988) buduje w powieści napięcie w taki sposób, że ma się wrażenie uczestniczenia w wydarzeniach, czuje się narastający niepokój i lęk przed tym, co może się zdarzyć. Mroczna atmosfera spowija okolice nieczynnego zakładu ceramicznego, Szklanego Domu pana Masztalerza, pasieki Pszczelarza, lasu i zarośli nad Zmornicą.
Magia i niesamowitość znikają w końcówce powieści, wiele spraw znajdzie swoje realne wytłumaczenie. Tak najczęściej dzieje się z czymś tajemniczym i niby niewyjaśnianym. Nie przeszkadza to jednak w zanurzeniu się w realizm magiczny „Zimowli”, powieści napisanej pięknym językiem, pokazującej zdarzenia tak, „jak je zapamiętała młoda Sarecka”, dla której „pamięć jest po prostu formą opowieści”.
Wszyscy klubowicze zgodnie chwalili powieść, doceniając różnorodność wątków, przenikanie się opowieści, wyrazistość bohaterów, pokazanie czasów transformacji. Możemy też podpisać się pod zdaniem Dominiki Słowik, która w jednym z wywiadów powiedziała: „Dla mnie Cukrówka to nie obraz prowincji tylko miniaturowa Polska”.
Gorąco polecamy „Zimowlę”, ja zaś także pierwszą powieść jej autorki „Atlas: Doppelganger”. Już w debiucie autorka pokazała świat niczym nieskrępowanej wyobraźni, tęsknoty za przeżywaniem przygód i uczestniczeniem w niesamowitych zdarzeniach. Warto zapamiętać nazwisko tej młodej pisarki.
Spotkanie odbyło się w dużej sali z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa związanych z COVID-19, zgodnie z sanitarnymi wytycznymi MKiDN i Głównego Inspektora Sanitarnego.