Czerwony notes, a właściwie skorowidz z umieszczonymi na każdej stronie kolejnymi literami alfabetu, Doris Alm dostała od swojego ojca na dziesiąte urodziny. Od tej pory zapisywała w nim nazwiska i adresy osób, które odegrały ważną rolę w jej życiu. Gdy sędziwa już Doris przeglądała swój notes, doszła do wniosku, że stał się on mapą całego jej życia. Dla Jenny – ukochanej krewnej – postanowiła przywołać swoje wspomnienia i opisać wszystkie osoby, których nazwiska znalazły się w notesie. Większość z nich już odeszła z tego świata.
Doris Alm miała ciekawe, choć trudne życie. Jako nastolatka straciła ojca, a wkrótce po jego śmierci musiała opuścić rodzinny dom i podjąć pracę jako służąca w bogatym domu. Była tam najmłodszą pomocą domową i zlecano jej prace, których nikt nie chciał wykonywać. Chlebodawczyni skrupulatnie sprawdzała, jak pracuje służba. Na wsparcie Doris mogła liczyć jedynie ze strony artysty malarza, który był częstym gościem na przyjęciach organizowanych przez właścicielkę domu. Pewnego dnia kapryśna madame postanowiła, że przeprowadzi się ze Szwecji do Paryż. Zabrała ze sobą Doris, która w ten sposób utraciła możliwość odwiedzania swojej matki i młodszej siostry. W Paryżu los uśmiechnął się do Doris. Została modelką i pracowała dla najlepszych projektantów mody. Poznała też mężczyznę, w którym się zakochała. Śmierć matki oraz wybuch II wojny światowej przekreślają plany Doris. Musi zaopiekować się młodszą siostrą, a w poszukiwaniu ukochanego decyduje się na wyjazd do Stanów Zjednoczonych. To, co tam zastaje, wywołuje u niej poczucie rozczarowania i bezradności. Na szczęście zawsze znajdują się życzliwi ludzie, którzy oferują swoją pomoc. A Doris nigdy nie bała się wyzwań i w liście pożegnalnym przekazała swojej krewnej, żeby nie bała się życia i korzystała z okazji, które ześle jej los.
Dzięki wspomnieniom Doris (ciotecznej babki) Jenny poznała liczne sekrety rodzinne.
Cytat z książki:
Nastoletnią Doris wyjeżdżającą ze Szwecji do Paryża matka żegnała takimi słowami:
„Życzę ci wszystkiego tyle, ile potrzeba. Tyle słońca, ile potrzeba, żeby rozjaśniło ci dni. Tyle deszczu, ile potrzeba, żebyś doceniła słońce. Tyle radości, ile potrzeba na wzmocnienie duszy, ale też tyle smutku, ile potrzeba, byś potrafiła docenić drobne przyjemności w życiu. I tyle spotkań, ile potrzeba, żebyś przywykła do pożegnań.” (s. 44)