"Talita" Pawła Huellego w pierwszym DKK w 2025

Pierwsze spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki w 2025 roku odbyło się 8 stycznia. Tematem spotkania był zbiór opowiadań "Talita" Pawła Huellego. Twórczość tego autora dobrze już znamy, bo w 2012 roku omawiałyśmy jego powieść "Castorp", a w 2014 roku pokusiłyśmy się o przygotowanie laudacji na wzór tych, które otrzymują laureaci prestiżowych nagród literackich. Pani Wiesława Kruszek napisała wtedy: "Ten niestrudzony piewca Gdańska i okolic zachwyca swoją prozą, w której tak pięknie splata świat realny z tajemnicą niedającą się wyjaśnić w sposób racjonalny." Zdanie to można odnieść też do zbioru "Talita". Właśnie pewien rodzaj metafizycznej tajemniczości oraz przepiękny styl uznałyśmy za największe zalety "Tality". Wśród dwunastu opowiadań każda klubowiczka wskazywała swoje ulubione i uzasadniała, co wyjątkowego ją w nim urzekło. Wszystkie panie zgodnie stwierdziły, że będą wracać do magicznych tekstów Pawła Huellego.
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję omawianej książki.
Recenzja książki Pawła Huellego „Talita”
Zbiór dwunastu opowiadań Pawła Huellego otwiera „Talita”. Tytułowa, najdłuższa, opowieść chyba najbardziej przykuwa uwagę. Okładka też do niej nawiązuje. Dwunastoletnia Bernatka tonie, ratując bezdomnego psa. Być może to ten sam pies odgoniony potem przez Maryjkę, ciotkę dziewczynki, przygotowującej kuchę (kaszubska nazwa ciasta drożdżowego), by przyjąć żałobników w czasie tzw. „pustej nocy”, gdy śpiewa się pieśni przy trumnie zmarłego. Pies odchodzi też z tajemniczym przybyszem. Trudno powiedzieć, kim jest; wygląda jak mnich, ale zaprzecza. Sam autor powiedział w wywiadzie, że nie wie, bo „gdyby wiedział, toby napisał”.
Wiele jest wątków w „Talicie”, realistycznych i tajemniczych, ocierających się o magię. Pojawiają się i w innych opowiadaniach, tych „z kronik opactwa oliwskiego” – „Dąb” i „Miasto”, z czasów Zagłady – „Ryfka” czy też tych osadzonych w realiach czasów powojennych, np. „Szewc”, „Krawiec”.
Huelle często wraca do okresu dzieciństwa, patrzy na zdarzenia oczyma kilkunastoletniego chłopca, który podgląda ojca chodzącego po linie nad przepaścią w miejscu nieistniejącego mostu („Most”) czy zaprzyjaźniającego się z Samirą, wnuczką cygańskiego króla („Cyganka”).
Chłopiec z nazwiskiem „na ósmą literę alfabetu” jest często narratorem opowiadań. W „Krawcu” chodzi na przymiarki komunijnego garnituru i, tu ciekawostka, spotyka tam Józefinę Szelińską, dyrektorkę Biblioteki Głównej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku, narzeczoną Schulza.
Jest w zbiorze opowiadanie „Dzień biblioteki”, gdzie silnie podkreślona jest wrażliwość autora na muzykę. To zresztą częste i w innych: „Koncert”, „Słoneczny dzień” czy też we wcześniejszej pięknej powieści „Śpiewaj ogrody”. Paweł Huelle pisze wspaniale o muzyce, przyrodzie, łączy świat realny i magiczny, odtwarza świat miniony, wskazuje na potrzebę duchowości. Chaskiel ze „Słonecznego dnia” wie, że „modlitwa jest jedną z tajemniczych bram, które otwierają wszystko”. Trzeba tylko, jak w ostatnim, nieco humorystycznym „Cadyku”, „wiedzieć, o co się prosi”, gdy zostawia się „kwitełe”, karteczkę z prośbą na grobie cadyka Baal Szema Towa (męża dobrego imienia).
Urzekły nas, klubowiczki, opowiadania Pawła Huellego, który podkreślał, że mistrzami tego gatunku byli dla niego Jarosław Iwaszkiewicz i rosyjscy pisarze. Odnaleźć w nich można echa swoich przeżyć, dawnych obyczajów pogrzebowych, czasu taborów cygańskich czy innych wspomnień z dzieciństwa.
Dla młodszych czytelników proza gdańskiego pisarza może być okazją do poznania tych zwyczajów, do spojrzenia na dawny Gdańsk i okolice. To możliwość cofnięcia się w czasie, do świata, który przeminął, nad którym „zachodzi już słońce”. Dzięki wielkiemu talentowi i wrażliwości autora „Weisera Dawidka” możemy z nim obcować. Lektura jego utworów pochłania całkowicie, odrywa od codzienności.
Dla mnie to jeden z ulubionych pisarzy i odczuwam wielki żal i smutek, że od 27 listopada 2023 roku nie ma go wśród nas. Zostały wiersze, powieści, opowiadania. Pisarz w wywiadzie z grudnia 2020 roku, po ukazaniu się „Tality”, swej ostatniej książki, powiedział, że od smutku zbawia nas miłość, kontemplacyjne spojrzenie na przyrodę i obcowanie ze sztuką. Stwierdził, że „to nas ratuje od melancholii”. Warto skorzystać z tych wskazówek, warto czytać prozę Pawła Huellego. Bardzo mocno polecamy.