7 marca 2012 r. w bibliotece odbyło się czterdzieste pierwsze spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Rozmawialiśmy o "Pawiu królowej" Doroty Masłowskiej. W 2006 r. za tę książkę autorka otrzymała Literacką Nagrodę Nike. Wszyscy Klubowicze przyznali, że na początku trudno im było przekonać się do hip-hopowej narracji, jaką zastosowała Dorota Masłowska. Raziły również liczne wulgaryzmy. Dopiero po przeczytaniu kilkudziesięciu stron tekstu czytelnik zaczyna dostrzegać oryginalność autorki. Potrafi ona trafnie i w sposób ironiczny ukazać naszą rzeczywistość. O sobie i swoich dokonaniach literackich wypowiada się z dystansem - pewnie wielu będzie sądzić, że umie lepiej pisać niż Masłowska. Podobały się nam gry językowe. Śmialiśmy się czytając fragment o interwencji policji, która na wezwanie jechała na sygnale z prędkością tajemniczo niezawrotną - można było nawet odnieść wrażenie, że radiowóz jechał wolniej niż gdyby się zatrzymał, a może nawet wolniej niż gdyby się cofał. Podobały się nam ciekawe sformułowania typu: "(...) nich mu Bóg posypie solą życia samoskręcającą drogę" (s. 36).
Na podstawie tekstów Doroty Masłowskiej powstały przedstawienia teatralne. Wszyscy Klubowicze zgodnie stwierdzili, że chętnie wybraliby się na spektakl inspirowany "Pawiem królowej".
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję książki.
Hej ludzie, posłuchajcie, co zdarzyło się w naszym klubie, DKK Sieradz przy bibliotece powiatowej, pewnie wiecie. Cztery lata działamy i prężnie się rozwijamy, w każdą pierwszą środę miesiąca się spotykamy. No i ostatnio jak zwykle o siedemnastej godzinie dnia 7 marca przybyliśmy, książkę Masłowskiej Doroty „Paw królowej” omawialiśmy i młodą pisarkę zgodnie chwaliliśmy.
To na początek taka nieudolna próba naśladowania stylu piosenki hip-hopowej, w rytmie której utrzymana jest zwyciężczyni NIKE 2006 roku. Pamiętam, że byłam wtedy dość zbulwersowana faktem, iż młoda Masłowska pokonała m.in. Szymborską i Rylskiego.
Zajrzałam nawet do książki, ale odstraszyły mnie liczne słowa na „k”, „ch” czy „p”. Teraz też ciężko szło mi czytanie, ale tak gdzieś po ponad dwudziestu stronach poczułam, że wciąga mnie ta rymowanka. Inni klubowicze też tak stwierdzili.
Czytając, stopniowo przestaje się zwracać uwagę na tzw. brzydkie wyrazy, zaczyna się dostrzegać, jak to ujął prof. Henryk Bereza, „wirtuozerię języka”. Liczne bardzo dowcipne sformułowania powodują, że ma się w pogotowiu długopis i kartkę, by zapisywać co celniejsze. Przekleństwa przestają razić i z przyjemnością śledzi się świetnie kompozycyjnie zredagowaną opowieść, której akcja toczy się na warszawskiej Pradze.
Barwny korowód postaci wypełnia kolejne strony książki wydanej w formacie dla dzieci z zabawnymi rysunkami Macieja Sieńczyka.
Kogóż tu spotkamy?! Jest Stanisław Retro- zachodząca gwiazda wokalistyki polskiej, jego menedżer Szymon Rybaczko lansujący już zespół Konie, a za chwilę na topie będzie „estetycznie kontrowersyjna” Patrycja Pitz! Przecież trzeba wciąż promować coś nowego, zaskakiwać publiczność, szokować ją, wzbudzać sensację. Medialny szum spowoduje, że będą jakiś czas słuchani. Wszak prawie wszyscy chcieliby mieć swoje pięć minut, błysnąć, pokazać się w telewizji.
Jedna z bohaterek, Katarzyna Lep, na razie sprzedaje chleb, ale kto wie, co może się zdarzyć, gdy w sklepie pojawi się Stan Retro?! Poetka neolingwistka, Anna Przesik, sławę ma już niestety za sobą.
Oczywiście krytyka mediów, pogoń za pieniądzem, szukanie za wszelką cenę sławy to nic nowego. Te tematy są znane, pojawiają się w książkach, w artykułach, audycjach radiowych i w telewizji.
Jednak spojrzenie Masłowskiej jest jakieś inne, ona po prostu bawi się słowami, nie wchodząc głębiej w tzw. relacje międzyludzkie, nie analizuje szczegółowo przeżyć bohaterów, których, jak powiedziała w jednym z wywiadów, nie lubi. „Obarcza ich wszystkim, co najniższe, bo przez to są prawdziwsi, żywi”. Chyba można się z tym zgodzić.
Tak naprawdę to nie bardzo można krytykować „Pawia królowej”. Przecież autorka sama podaje gotowe poglądy krytyczne na temat książki. Nawet dla tych, którzy jej nie przeczytają, a chcieliby zabrać głos w dyskusji. Tych, którzy będą narzekać na błędy językowe i bezsens opowieści, pisarka ubiega słowami: „Piosenka ta ma umożliwić jednoczesne oglądanie telewizji i jedzenie. Zawiera liczne składniowe i logiczne błędy, czytelnik znajdując je ma się cieszyć, że sam napisałby to wszystko znacznie poprawniej i lepiej”.
No właśnie! I co ty na to czytelniku! Można by przytoczyć wiele podobnych zdań, dowcipnych sformułowań typu: „problem na taksówkę gotówki nieposiadania napotkawszy” czy „radio sobie włancza, nie zważając na sformułowania tego niepoprawność”.
Cytowaliśmy dużo, zaśmiewając się w naszym klubowym gronie i zgodnie wyrażając opinię, że dzięki DKK tę książkę przeczytaliśmy.
Na koniec proponuję jeszcze dwa zdania „zachęty” Doroty Masłowskiej do zapoznania się z jej „Pawiem królowej”.
„Ta dosadność i wulgarność ma na celu do lektury zachęcenie osób, które nigdy by po tę lekturę inaczej nie sięgnęły…”
„Jeśli konieczność lektury powoduje u ciebie uczucie trudności i nieprzyjemnej przykrości, to właśnie w tym celu został on stworzony…”
Do biblioteki zatem się udajcie i o książki Doroty Masłowskiej, która plebiscyt Gazety Wyborczej na najlepszego polskiego pisarza przed czterdziestką NOBEL 2040 wygrała, pytajcie i je czytajcie.
Recenzję książki napisała też Pani Monika Wilczek
Zaglądając do książki pt:” Paw królowej” Doroty Masłowskiej na pierwszych stronach dało się zauważyć występujące w niej cynizm, brzydotę i głupotę. Mało tego, książka zraża również agresywnym językiem. Może on skutecznie zniechęcić czytelnika do wytrwałości w przeczytaniu jej do końca. Mimo to ja postanowiłam czytać dalej. Fabuła rozgrywa się współcześnie w Warszawie na tle blokowisk. Wśród bohaterów pojawiają się: ekspedientka Katarzyna Lep, nieurodziwa Patrycja Pitz, poetka Anna Przesik, wokalista Stanisław Retro, menedżer Szymon ze swoją żoną Sandrą, która pomiata nim, a on naszymi gustami. W książce od czasu do czasu pojawia się też MC Doris (alter ego autorki) i radzi, jak należy traktować jej tekst. Często powtarza, że tworzy piosenkę za pieniądze z Unii Europejskiej. Autorka naśmiewa się nie tylko z samej siebie, ale i z poetki Anny, która ciągle chodzi w bieliźnie z napisem „Wednesday". Jest i Ochroniarz z Biedronki, symbol przegranego losu oraz Grażyna Torbicka. Hola!. Nic właściwie się w tej książce nie dzieje. Ludzie w niej mówią półsłówkami, wiążą koniec z końcem, marzą o miłości i kupnie nowej sukienki w Galerii Dominikańskiej Centrum. Obserwacje są celne, ale nieraz gdzieś już przecież słyszane i wymruczane przez Katarzynę Nosowską. "Paw królowej" napisany jest rymowaną prozą stylizowaną na piosenkę hip- hopową. Zawiera ona bardzo krytyczny obraz współczesnej polskiej rzeczywistości. Wygląda na to, że sprężyną „Pawia królowej” jest ciągle jeszcze młodzieńczy i konwencjonalny bunt. Okładka książki przypomina bardziej bajkę dla dzieci niż powieść dla dorosłych. Może taka szata graficzna okładki ma zainteresować młodzież? Autorka zna potrzeby młodych ludzi i umie ich słuchać. Dzięki temu ta powieść zdobyła nagrodę Nike i sympatię czytelników. Mojej sympatii do końca nie zdobyła, ponieważ ja czas buntu mam dawno za sobą i innemu dojrzałemu czytelnikowi nie poleciłabym tej książki. Hip- hop lepiej mi się słucha niż czyta.