4 stycznia 2012 r. odbyło się w naszej bibliotece trzydzieste dziewiąte spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki. Tematem naszych literackich rozważań była nietypowa proza. Do tej pory omawialiśmy książki, których autorami byli pisarze, dziennikarze lub podróżnicy. Tym razem sięgnęliśmy po książkę, której autorką jest piosenkarka Urszula Sipińska. W książce "Gdybym była aniołem" nie znajdziemy jednak wspomnień z życia estradowego piosenkarki. Są to opowiadania - Urszula Sipińska przywołuje zdarzenia, w których uczestniczyła lub o których słyszała od przyjaciół. Nie wszyscy Klubowicze uwierzyli, że są to historie, które naprawdę się komuś przytrafiły.
Po spotkaniu Pani Wiesława Kruszek napisała recenzję omawianej książki.
„Gdybym była aniołem”, zastanawia się Urszula Sipińska w swojej książce i przedstawia historie prawdziwe, dziwne, śmieszne. Przydarzyły się jej lub jej znajomym bliższym i dalszym. Bohaterami są, poza Marylą Rodowicz i Czesławem Niemenem, zwykli, nieznani ludzie. Autorka uwiecznia ich, bo uważa i nawet od lat to powtarza, że „każde życie człowiecze jest jak książka”. To raczej mało odkrywcza myśl, nie jedyna zresztą taka w książce.
„Świruska” ma nam uświadomić, że dziecko powinno być kochane przez rodziców; „3 narzeczone na jeden m3”, że dominująca matka może zniszczyć związek syna, a „Pierścionek spod okrąglaka” to hymn na cześć miłości, dość łzawy i mało wzruszający. O miłości jest zresztą w książce Sipińskiej więcej. Ma niszczycielską moc i może doprowadzić do obłędu (patrz „Obłędny wielbiciel”, „Historia pewnego domu”).
W opowiadaniu „Szal z białego jedwabiu”, na podstawie zapisków ojca, który usłyszał tę historię od kolegi z Anglii, główny bohater Simon, ulegając fascynacji szalem w słońca i półksiężyce pani Elizabeth Goldmann, też prawie odrywa się od rzeczywistości, ale miłość Mary sprawia, że wraca do niej. Całość przypomina opowieści z cyklu Harlequin. Zanadto ckliwe i banalne są opowiadane przez Urszulę Sipińską historie. Jak na prawdziwe wydają się mało wiarygodne; dziwne- może tak, nawet powiedziałabym dziwaczne, czy śmieszne- ja w każdym razie nie ubawiłam się.
Autorka przypomina też o swej rywalizacji z Marylą Rodowicz, przemycając przy okazji parę uwag na jej temat. Ciepło pisze o Czesławie Niemenie, zamieszczając ich wspólne zdjęcie.
W książce są jeszcze tzw. „Gryzmoły z kalendarza” czyli rysunki, a raczej rysuneczki pani architekt opatrzone stosownymi podpisami. Niektóre nawet zgrabne.
Całość kończy lista pobożnych życzeń, tj. marzeń zatytułowana „Gdybym była człowiekiem”, wcześniej autorka zakładała bycie aniołem, diabłem i Bogiem! Myślę, że Urszula Sipińska najlepiej wypadła w roli piosenkarki- pamiętne „Poziomki”, „Zapomniałam” czy wciąż odtwarzane na weselach „Cudownych rodziców mam”. Z tego, co pisze i mówi w wywiadach, wygląda też, że sprawdza się doskonale w roli architekta wnętrz i właścicielki firmy.
Moim zdaniem (części klubowiczów także) jako pisarka nie wypada najlepiej. Może więc zamiast czytać jej książkę, lepiej włączyć płytę i posłuchać jej piosenek.